Zielony Słoń to jedna z najpopularniejszych firm florystycznych w Polsce. Blisko 20 tys. fanów na Facebooku i ponad 4,5 tys. obserwujących na Instagramie. Do tego liczne nagrody, współpraca z największymi markami i kalendarz zajęty na lata. O rozwoju firmy, jej początkach i trudnych momentach opowiada założycielka – Jolanta Wacowska.
Jolu, prowadzisz jedną z najpopularniejszych firm w branży florystycznej. Powiedz proszę, jak wyglądały początki Twojej działalności?
Firma zaczęła powstawać jak miałam 20 lat. Najpierw prowadziłam firmę z przyjaciółką, później sama. Oficjalnie moja firma jest zarejestrowana od 2003 r., czyli mamy 14 lat. W sumie w zawodzie pracuję już blisko 20 lat. W Warszawie, mało jest sensu stricte firm florystycznych. U nas na stałe pracuje 6-7 osób i te osoby są cały czas na przestrzeni kilku lat. W odróżnieniu od innych pracowni florystycznych, gdzie pracownicy są sezonowi – u nas zespół jest na stałe.
A skąd pomysł na florystykę i obsługę hoteli?
Jestem z wykształcenia architektem krajobrazu, florystyka to zainteresowanie które stało się moja pracą. Praca z kwiatami, jest to wypadowa różnych przypadków. Na studiach brałam udział w zajęciach fakultatywnych z florystyki, potem zaczęliśmy współpracę z pierwszym hotelem – świeżo rozbudowanym Novotelem – Okęcie Airport. To były początki, podchodziliśmy do tego z obawą, ale… zadziałało! I nagle się okazało, że są w Warszawie inne hotele, do których możemy skierować naszą usługę. Innych podobnych firm wtedy na rynku florystycznym nie było. To nie jest florystyka w stylu klasycznych usług jakie świadczy kwiaciarnia.
Wymagania, oczekiwania są luksusowe. Kiedyś, moim głównym klientem były hotele luksusowe, czyli 4 i 5 gwiazdek. Pracowałam już z Hotelem Intercontinental, Westinem, Sofitelem, Polonią Palace, dawnym Hotelem Hyatt obecnie Regent, Novotelami, podwarszawskim Narvilem i kompleksem Warszawianka. To był mój główny target, później on się trochę zmienił, bo pojawiły się agencje eventowe, reklamowe itd. I to też jest nasza główna działka, ale nigdy naszym końcowym klientem nie jest klient taki stricte bezpośredni, czyli ktoś, kto przychodzi i coś kupuje.
Jak wyglądały dalsze losy firmy?
Po pierwszym zleceniu, zaczęłyśmy szukać hoteli nowo otwierających się. Mam taką zasadę – nie ofertuję do miejsca, które ma już obsługę florystyczną. Wolę szukać sobie nowego miejsca albo ofertuję na wyraźne zapytanie klienta. Staram się pracować i konkurować zgodnie z zasadą fair play. Kiedy więc zaczęliśmy szukać nowych klientów, okazało się, że w Warszawie nowych hoteli otwiera się całkiem sporo. Następnie zaczęliśmy szeroką współpracę z agencjami eventowymi.
A jeśli chodzi o taki typowy biznes. W jaki sposób zdobywasz nowych klientów?
Śledzę rozwój branży hotelowej i eventowej, spotykam się, składam oferty. Moim zdaniem w prawdziwym biznesie najważniejszy jest networking. Aktualni i przyszli klienci obserwują bacznie to co dzieje się w ogólnie pojętym „internecie” – my staramy się być bardzo na bieżąco. Dbam o aktualizacje naszych profili w social media.
Na czym dokładnie polega taka praca?
Obsługa wnętrz hotelowych jest bardzo wymagająca. Sama wiedza florystyczna nie wystarczy. Liczy się zdolność do pracy w zespole, a także umiejętność do pracy pod presją czasu. Jakość musi być naprawdę pięciogwiazdkowa!
Każdy klient to inne zasady, inne wymagania, inne wnętrza, kolorystyka, naczynia itd. Minimum to serwis dwa-trzy razy w tygodniu, przychodzimy, sprawdzamy, poprawiamy itd. Są hotele w których jesteśmy na stałe, jesteśmy jakby członkami zespołu. Pracujemy na miejscu prawie 365dni w roku.
Jakie widzisz wyzwanie przed swoją firmą?
Mam wrażenie, że jesteśmy na rozdrożu. Już nie jesteśmy małą firmą ale aby stać się większym podmiotem musimy się trochę zmienić. Aktualnie pracujemy w profesjonalnie wyposażonej 140m2 pracowni. Dysponujemy autami dostawczymi, jednak przed nami kolejne, nowe inwestycje. Niedawno powiększyliśmy zatrudnienie i nadal poszukujemy nowych pracowników. To nie jest łatwe… Jako większa firma musimy stworzyć wewnętrzną sprawną strukturę. Mam to zaplanowane, jednak wszystko powoli.
Robisz szałowe dekoracje, ale niechętnie podejmujesz się dekorowania ślubów.
Śluby nas same zaatakowały. Nasi klienci tez się pobierają, a dalej to już metoda „polecenia” Nigdy nie ogłaszaliśmy się specjalnie na portalach ślubnych, nie brałyśmy udziału w targach branżowych. Niedawno z zupełnego przypadku, zrobiliśmy taką charakterystyczną sesję ślubną, która odbiła się wielkim echem w internecie. W wyniku pomyłki miałyśmy dużą ilość nadprogramowych kwiatów w pracowni i powstał wielki żal, że zaraz się zmarnują. Z dziewczynami podjęłyśmy decyzję że zrobimy własną sesję ślubną. Decyzja zapadła bardzo późno, prawie w nocy.
Same znalazłyśmy fotografa, mój brat stanął jako model, ktoś znajomy jako modelka, koleżanka użyczyła nam wnętrze na wsi. Zrobiłyśmy przepiękną, fantastyczną sesję. Przede wszystkim dlatego że miałyśmy wolną rękę. Robiłyśmy dla siebie, dla fanu!. Bufet słodki: kupiłyśmy szary papier, wyłożyłyśmy pączki kupione w przydrożnej cukierni. To był taki ślub na wsi. I….. klientki, szalone Panny Młode zarzuciły nas zamówieniami. Później miałyśmy zrobić kolejną sesję, ale nam nie wystarczyło czasu, bo już miałyśmy klientów.
Poza hotelami, dużo czasu poświęcasz na pracę z agencjami eventowymi.
Eventowych rzeczy robimy bardzo dużo. To są np. promocje luksusowych perfum, które są wprowadzane na rynek. Mówię przykładowo o perfumach, bo perfumy mają jakąś nutę kwiatową i te kwiatki zawsze się na tych eventach pojawią. Towarzyszy temu często spora oprawa kwiatowa. Często zapewniamy kompozycje kwiatowe na różne gale, konferencje, spotkania prasowe. Robiłyśmy kompozycje na mecze naszej reprezentacji, np. na stadion, bo też pracujemy z agencją, która ich obsługuje. Więc kwiaty mogą pojawiać się we wszystkich okolicznościach.
Słyszałem, że jesteś osobą od trudnych zadań i często wyręczasz agencje reklamowe.
Niestety te agencje eventowe są różne. Niektóre bardzo profesjonalnie przygotowane do realizacji, inni tylko z mglistym pomysłem. Różnie bywa. Miałam kiedyś takie zlecenie. Zadanie Agencji: promocja „leku na odporność”. Trzeba było przygotować dla gości przed imprezą prezent, który kojarzy się z odpornością. Do mnie trafiło właśnie takie zlecenie: „Przygotuj zaskakujący prezent dla gości – kojarzący się z odpornością”.
I po wielu bojach powstała metalowa walizka jak na broń, otwierana, z wytłoczką, gdzie normalnie powinien być pistolet. A u nas były trzy rzeczy: wytłoczka na cytrynę, czosnek i mały słoiczek miodu. Nasz lek zawierał te składniki. Cała bajka – a to nie ma nic wspólnego z kwiatkami. Musieliśmy taką rzecz wymyślić i zrealizować. Zamówić wytłoczki, kupić 50 walizek i bawić się w takie rzeczy.
Jako przedsiębiorca wydajesz się być spełniona, robisz to co lubisz.
Dokładnie tak, chcę zajmować się wyłącznie hotelami i pracować z agencjami, bo ja się na tym super znam. Dla mnie nawet jak wchodzę do hotelu, to wiem, jak się po nim poruszać. Wiem, gdzie jest rampa, gdzie jest chłodnia, na którym piętrze, jakie jest zaplecze, jakie są drzwi, jakie wymiary stołów, jakie ustawienie może być na sali. Jak zaczynałam swoja przygodę z hotelami to sam biegałam z tacą po restauracji, z kwiatami po hotelu, pukając do każdego pokoju, wstawiając wstawki kwiatowe.
Jak gość przyjeżdża na powitanie, to w luksusowych hotelach są wstawki. Kiedyś w jednym z hoteli mieliśmy takich wstawek po 100 dziennie. To kilka godzin pracy dziennie. Lubię pracę z takimi klientami, znam się na tym i kocham to robić.
Zobacz również:
Zielony Słoń – strona internetowa
Zielony Słoń na Facebooku
Zielony Słoń na Instagramie